95113
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
-
Rodzaj aktywności: Rower MTB
-
Stopień trudności: Średni
-
Gwiazdki:
1.8
-
Dystans: 97,1 km
-
Przewyższenie: 207,32 m
-
Suma podejść: 611,67 m
-
Suma zejść: 612,95 m
-
Data: 2 kwietnia 2017
W słoneczną, niemal letnią, niedzielę 2.04.2017 roku wraz z Michałem postanowiliśmy potrenować przed maratonem, jaki ma być 8 kwietnia 2017 w Rudzicy. Pogoda była niemal letnia - ponad 20 stopni, co umożliwiło ubranie letniego stroju rowerowego !!!
Trasa zaczęła się przy stacji PKP w Czarnolesiu, skąd skierowaliśmy się w stronę Rudzicy. Tam był mały postój przy szkole i dalej, podziwiając piękne widoki, ruszyliśmy po pagórkach do Wieszcząt. Z tej miejscowości widokową trasą z wymagającymi podjazdami, pojechaliśmy do Bielowicka, ku drewnianemu kościele, a potem do Kowali. Tam też był wspaniałe widoki. W następnej miejscowości - Pogórzu, widzieliśmy budynki nieużywanej stacji PKP, oraz zdewastowanej linii kolejowej (ukradli trakcję), gdzie kiedyś jeździły pociągi z Bielska do Cieszyna... Następnie zawitaliśmy w Skoczowie, gdzie wspięliśmy się na wzgórze Kaplicówka, z racji tego, że właśnie przypadła 12 rocznica śmierci papieża Jana Pawła II, który 22.05.1995 roku tam odprawiał Mszę św. Na wzgórzu jest kaplica i pomnik, w miejscu gdzie był ołtarz papieski. Ze wzgórza rozciąga się piękny widok na Beskidy. Ze Skoczowa pojechaliśmy trasą WTR i inną lokalną trasą do Górek Wielkich, a potem przez dolinę Łańskiego Potoku do Jaworza i Jasienicy, a potem do Międzyrzecza. Na trasie był spory podjazd, zjazd i znów podjazd, ale co to dla fachowców... Z Międzyrzecza, przejechaliśmy przez Ligotę do Zabrzega, gdzie wałem Wisły dojechaliśmy na wał Jeziora Goczałkowickiego i przez Goczałkowice na pszczyński rynek, gdzie pożegnałem Michała i pojechałem ponownie do Goczałkowic, ale w inny rejon, a potem do Rudołtowic, gdzie znalazłem prowizoryczny most na Wiśle i znalazłem się na terenie hałd KWK Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. Przez to miasto przejechałem znów do Ligoty i Zabrzega, a potem do Bronowa, wałem nad Iłownicą i dokręciłem do 100 km... Potem już tylko do domu...