Wycieczka bezdrożami dookoła jezior wdzydzkich chodziła mi po głowie już od dłuższego czasu. Wprawdzie, wokół akwenu wiedzie oznakowany szlak rowerowy, jednak ten w dużej mierze oddala się od brzegu. Chcąc mieć bliższy kontakt z akwenem trzeba liczyć się z licznymi trudnościami i mocnej terenowej jeździe. To z pewnością temat dla wprawionych w boju rowerzystów, miłośników MTB.
Pokonana przez nas trasa nie należała do wycieczek rekreacyjnych:
Miejscami wiodła wąskimi, niemalże karkołomnymi ścieżkami, których pokonanie nie było łatwe. Aby wycieczka nie była ekstremalną przeprawą, ani walką o życie, trzeba mieć dobrze opanowaną technikę jazdy, a przede wszystkim równowagę. Przedzierający się stromą krawędzią jeziora leśny dukt, szybko zweryfikuje nasze umiejętności jazdy w terenie – wiedzą o tym Ci, którzy po kilku kilometrach zmuszeni byli odpuścić dalszą jazdę. Na trudność pokonania tej trasy z pewnością wpłynęła także niezbyt korzystna pogoda. Tego dnia, przez cały dzień padał deszcz, a temperatura wahała się w granicach od 3 do 5 stopni Celsjusza.
Układając trasę, zależało mi aby tak ją poprowadzić, by w momentach przecięcia ruchliwych szos, można było przejechać bez większego kontaktu z blacho smrodami, co widać na załączonym śladzie GPS.
Trasę poleca
GR3miasto
Skomentuj