Komu w drogę, temu w las

W 2009r. w ramach dwudniowej wyprawy do Janowa Lubelskiego kapryśna aura uniemożliwiła nam z Justysią zwiedzenie puszczańskich kompleksów rozciągających się na pn.-zach. od krajowej dziewiętnastki. Niniejsza wyprawa wraz z kolegą Sławkiem była formą rekompensaty za tamten wyjazd, jego dopełnieniem. Niezależnie od niej w Lasach Janowskich bywałem często. W końcu z Tarnobrzega tutaj nie daleko, a dystans można jeszcze skrócić koleją. Do tego rozległe, leśne połacie, poprzecinane gęstą siecią dróg wszelakiego typu, pełne ciszy i niespodzianek w postaci malowniczych, wodnych akwenów, to prawdziwy raj dla rowerzystów. Tym razem wyruszyliśmy z Zaklikowa, opuściwszy na tamtejszej stacji pokład szynobusu zmierzającego do Lublina. Początkowa część wycieczki przebiegała nawierzchniami asfaltowymi. Najpierw do Modliborzyc, a potem, po chwili przerwy na tamtejszym rynku, gorszej jakości szosą w kierunku Lipy. Za miejscowością Kalenne skręciliśmy na równy i szeroki, gruntowy gościniec. Ostatnio.gdy nim podążałem droga była pełna dziur wypełnionych kałużami. Widać, że trakt przeszedł modernizację. Im bliżej było Jastkowic tym jakość gruntowej nawierzchni pogarszała się. Ostatni śródleśny fragment to piaszczysty szlak, na którym momentami trzeba było nie tyle prowadzić, co wręcz pchać nasze jednoślady naprzód. W międzyczasie wszędobylski piach wsypywał się górą do wnętrza butów. Wraz z wjazdem do Jastkowic nastąpił kres tych niedogodności. Odtąd, aż do obrzeży stalowowolskiego Rozwadowa znowu mknęliśmy po asfalcie. Po odpoczynku na rozwadowskim, pełnym zieleni ale i mocno zaniedbanym rynku pomknęliśmy w kierunku Kotowej Woli. Drogę stanowiła głównie szeroka gruntówka, stanowiąca dobrą alternatywę dla równolegle przebiegających i ruchliwych tras, łączących Stalówkę z Sandomierzem i Tarnobrzegiem. Od Kotowej Woli ponownie pojawił się asfalt. Jeszcze tylko skrót w kierunku tarnobrzeskiego osiedla Piastów, prowadzący przez Las Zwierzyniecki, prowadził po nawierzchni gruntowej. Wycieczka stanowiła przyjemne podsumowanie rowerowego sezonu, tym bardziej, że słoneczko dopisało.