Powrót do domu zawsze jest lżejszy, ale chyba nie w tym wypadku. Ból mięśni, niewyspanie, otarcia, które rano przypomniały o sobie, to wszystko złożyło się na trudy powrotu. Pierwszy etap zakładał dojechanie do Kozłówki. Ale najpierw trzeba było wyjechać z Lublina co niestety trochę nam nastręczyło kłopotów. Droga do Kozłówki jest fatalna. Wytrzęsło nas okrutnie. Sama rezydencja Zamoyskich jest piękna i warta trudów.
Po wjeździe na E19 pomykaliśmy w miarę bezpiecznie "marginesem" tylko na niektórych odcinkach trzeba było uważać, ale naprawdę ani nas nikt nie strąbił, ani my nikomu nie utrudnialiśmy jazdy.
Radzyń Podlaski ze swoim Pałacem Potockich też jest wart zjechania z drogi szybkiego ruchu. Nie wiem, czy ktoś jadąc samochodem chciałby nadłożyć czasu, żeby go zobaczyć. To jest właśnie wyższość turystyki rowerowej na samochodową :).
Następny przystanek to Siemiatycze, lecz ze względu na pogodę, która zaczynała się psuć oraz wcześniejsze już odwiedziny tego uroczego miasteczka nie zwiedzaliśmy go, lecz gorąco polecam odwiedzenie tej perełki "ściany wschodniej".
Z praktycznych informacji:
Droga do Kozłówki fatalna, przy szosówkach warto wziąć to pod uwagę.
E19 (S19) jest bardzo ruchliwa więc lepiej wybierać ją w weekend gdy ruch jest mniejszy.