Wczoraj był Giewont a dzisiejszy cel to Malinowska Skała. Pojazd pozostawiamy na Przełączy Salmopolskiej parking właściwie pusty ubieramy plecaki rozkładamy kijki i na Malinów. Zawsze go omijałem drogą pożarową ze względu na ostry podjazd a właściwie wypych i zjazd, no ale wtedy byłem z rowerem. Przed Jaskinią Malinowską okazuje się że nikt nie zabrał latarki, wchodzimy świecąc telefonami - dobrze że jesteśmy sami i nikt tego nie widzi. Po drodze w cieniu jest jeszcze śnieg ale na Malinowskiej Skale już wiosna. Posilamy się w słoneczku podziwiając widoki: Skrzyczne, Babia, Tatry niestety za lekką mgłą - w pamięci mam wczorajsze widoki. Teraz kawa i powrót - tym razem idziemy pożarową stokówką. Mija nas pan na biegówkach, w zeszłym tygodniu podobno przejechał z Salmopolu na Przysłop i z powrotem - ma emeryt kondycję.
Skomentuj