Jura Krakowsko - Częstochowska chodziła po głowie już od jakiegoś czasu, był to kolejny cel rowerowy do spełnienia w najbliższym czasie i właśnie nadszedł ten moment, kiedy wpakowaliśmy rowery do pociągu relacji Skarżysko - Częstochowa by w 6-osobowym składzie zobaczyć Jurę z pozycji siodełka rowerowego. Dojeżdżamy do Częstochowy i oczywiście punkt obowiązkowy to dojazd o Jasnej Góry, chwila zadumy, kilka fotek i startujemy realizować nasze wyzwanie. Pierwszy etap to dojazd do Olsztyna gdzie zwiedzamy ruiny zamku. Zamek Olsztyn to jeden z tych, które na trasie zrobiły na nas najlepsze wrażenie. Chwila odpoczynku i ruszamy dalej w stronę Złotego Potoku. Najpierw dopada nas jedna ulewa chowamy się na budowie :) później w Złotym Potoku dopada nas druga ulewa co zmusza grupę do dłuższego odpoczynku w okolicznym sklepie. Plus taki, że głodniejemy i wciągamy pyszny domowy obiad w okolicznej restauracji za jedyne 14 zł za dwa dania. Polecamy!!! W końcu ruszamy by po drodze zajechać na Bramę Twardowskiego i dalej kierować się na Mirów. Mirów to kolejne ruiny zamku- niestety zamknięte więc foty tylko z oddali i ostatni etap to dojazd do Bobolic, gdzie rozbijamy namiot przy noclegowni Bobolice 3 za jedyne 15 zł. Polecamy bardzo miła obsługa, dostęp do prysznica, kuchni i wszelkich innych wygód potrzebnych zmęczonemu rowerzyście. Bilans dnia pierwszego to przejechane prawie 60 km, duża część po terenie, fajne widoki, jedna burza na trasie, dwa razy deszcz, pyszny obiad i zadowolenie na twarzach. Pierwszy dzień za nami!!!
Skomentuj