Zauroczeni wędrówkami przez piaszczyste góry wybrzeża, tym razem wyruszyliśmy na spotkanie z madwinami rozciągającymi się między Rowami a Czołpinem. 23,5 kilometrowa trasa pozwoliła zobaczyć najpiękniejsze miejsca, które zwykle są nieosiągalne dla przeciętnego turysty wybierającego się w tamte okolice. Ale dla chcącego, nic trudnego!
Wydmy Słowińskiego Parku Narodowego zna chyba każdy. Wiosną, bądź jesienią przyjeżdżają tu dzieci na wycieczki szkolne, zaś latem ciągną rzesze turystów. W sezonie urlopowym ciężko znaleźć miejsce na lokalnym parkingu, a także intymny kadr bez lemingów w tle. Kiedy więc wybrać się na wydmy? Najlepiej wtedy, kiedy jest szaro, buro i ponuro, oczywiście tylko z pozoru, gdyż obszar ten piękny jest o każdej porze roku. Poza głównym sezonem turystycznym, nawet na głównych szlakach wędrownych nie spotkamy tu żywej duszy.
Dojazd i powrót z trasy:
Chcąc zrealizować podobną trasę do naszej, należy dobrze się do tego przygotować i to nie tylko kondycyjnie. W okresie od października do końca kwietnia, w weekendy nie ma co liczyć na transport zbiorowy typu PKP czy PKS. Zaś udając się własnym samochodem, ograniczeni jesteśmy do zrobienia trasy w postaci pętli.
Nam w realizacji trasy pomogło Biuro Turystyczne Paweł.
Nasza trasa skupiła się na krajobrazie:
Nasza trasa skupia się na walorach przyrodniczych. Na dobry początek przemierzamy bujne i wiecznie zielone lasy Mierzei Gardnieńskiej, która rozciąga się między brzegiem morza, a Jeziorem Gardno – stąd też jej nazwa. Po drodze znajdują się liczne miejsca odpoczynku, a wśród nich drewniany pomost umożliwiający zapoznanie się z ogromnym akwenem. Z platformy rozciągają się przepiękne widoki na taflę jeziora i ledwo widoczny na horyzoncie przeciwległy brzeg jeziora. Spoglądając w lewo, dojrzeć można zarysy osady Smołdzino oraz górującej nad miejscowością Górą Rowokół. Na szczycie tzw. Świętej Góry Słowińców znajduje się wieża widokowa, z której rozpościerają się przecudne panoramy – sprawdziliśmy to zeszłego lata, będąc tu na wycieczce rowerowej.
Trasa naszej marszruty w dużej mierze opiera się o wyznakowany kolorem czerwonym, pieszy Szlak Północny. Trzymając się jego oznakowań, po pewnym czasie dochodzimy do objętego ochroną Jeziora Dołgie Małe. Ten maleńki akwen skrywa się w leśnej gęstwinie odkrywając przed odwiedzającym kolejne skarby tego obszaru. Chcąc odetchnąć trochę, warto skorzystać z uroków tego miejsca, spocząć na ławce drewnianego pomostu, bądź pod zadaszoną wiatą. Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej. Żegnamy się ze szlakiem czerwonym, by chwilę dalej obrać kierunek łącznikowego szlaku zielonego, który doprowadzi nas nad Morze Bałtyckie.
Przez kolejne kilometry towarzyszy nam zmrożony brzeg morza, resztki śniegu oraz porywisty wiatr który wygładza nasze twarze niczym na relaksacyjnym zabiegu. Najbardziej urokliwym miejscem na tym odcinku jest pozostałość po prastarej puszczy dębowej przed 5 tys. lat.
To co po niej pozostało to ogromne pnie, które w zależności od wysokości wody i naniesionego na brzeg piachu są bardziej odsłonięte, bądź mniej. Tym razem widok nie był tak imponujący, jak w zeszłym roku, niemniej nadal wzbudzał w nas zainteresowanie. Według jednej z hipotez las został strawiony przez potężny pożar, a z czasem jego pozostałości pochłonęło morze i piasek. Słona woda dobrze jednak zakonserwowała to co zostało z dawnej puszczy, dzięki czemu przy większych sztormach morze niekiedy odsłania potężne pnie drzew. Pralas, o którym ostatnio głośno w różnych mediach, to podobno żadna nowość. Miejsce odsłonięcia przez morze pozostałości po istniejącym przed tysiącami lat lasu znane jest tubylcom nie od dziś. Jest ono oznakowane również na wielu mapach, w tym także na tej, którą posługiwaliśmy się podczas naszej wycieczki.
Plaża, jak plaża, niby taka sama jak wszędzie, a jednak jest w niej coś, czego nie znajdziemy np.: w Trójmieście. Ciekawostką są ku płaskie kamienie, pod którymi świszczący wiatr uformował różnorodne kształty. Wędrując wzdłuż brzegu Mierzei Gardnieńskiej plaża jest bardzo szeroka.
Ostatnim etapem naszej wędrówki jest rozległa Wydma Czołpińska, która składa się z ciekawie porośniętych pasm mniejszych, piaszczystych wzniesień i garbów, sięgających maksymalnie 40 m wysokości. Miejscami przyjmują one szaro brunatne kolory, co świadczy, że pochodzą one z różnych okresów. Na odcinku od morza do parkingu nieopodal osady latarników ponownie wędrujemy wyznakowanym kolorem czerwonym, pieszym Szlakiem Północnym.