Jeśli nie ma pomysłu na cel wyprawy to... Ziołowy Zakątek. Tam zawsze milo jest zajrzeć. Co prawda listopad nie jest odpowiednia pora na zwiedzanie ziołowego ogródka, ale można pocieszyć oko "nowymi" nabytkami oraz bez tłoku i długiego oczekiwania spożyć coć w karczmie.
Jak dla mnie najgorszym odcinkiem jest dojazd z Małyszczyna do Korycin. Droga to żwirowy, bity, leśny dukt, który o tej porze roku miejscami zamienia się usiane kałużami, trudne do przejechania rowerami szosowymi grzęzawisko. Właśnie na ostatniej kałuży przed asfaltem zaliczyłem borowinową kąpiel.
Wspominałem o "nowych" nabytkach. Rok temu do Ziołowego Zakątka został sprowadzony stary kościółek z pobliskiego Grodziska i usadowiony na polanie. Miałem jeszcze szczęście zobaczenia go w pierwotnym miejscu zbudowania i "odrestaurowania" w nowym. O ile blacha na dachu w starym kościele nie raziła, to teraz jakoś nie pasuje mi. Samo miejsce, gdzie go postawiono na nowo, wiele przez to zyskało.