Dziś miało ostro wiać, padać i w ogóle pogoda nieodpowiednia dla jakiegokolwiek ruchu. Tyle prognozy, a przebijające się słoneczko kusiło, aby wyjść i spróbować czegoś poza domem.
Ruszam więc na biegówki, jak zwykle w kierunku przełęczy Płoszczyna i granicy państwa. Na dole śnieg się topi, ale im wyżej, tym go więcej i temperatura też niższa.
Auto zostawiam na przełęczy, nie da się już zjechać do początku trasy biegowej, trzeba iść, coraz więcej przetartych miejsc. Sama trasa wygląda obiecująco. Widać, że od ostatniego razu przejechał tędy ratrak. Ruszam więc pod górę.
Dobrze znana mi trasa nie jest taka straszna. Przeszkadzają troszkę szyszki i gałęzie, które lecą na przetarty ślad. Po około trzech kilometrach zbaczam z ratrakowanej trasy i kieruję się w stronę Chaty Paprysek. Trasa wiedzie zboczem góry, co chwilę jakiś piękny widok zapiera dech w piersi. Temperatura jest przyjemna, Można nawet rozpiąć kurtkę, czasami tylko w miejscach nieosłoniętych wiatr jakby mocniej zawiewa. Na trasie spotykam wiele osób, niektórzy biegają nawet ze swoimi psami w małym zaprzęgu. Po około 1.5 godziny dobiegam do Medvedi Boudy, stąd kieruję się w górę ratrakowaną ścieżką. Droga początkowo łagodnie, a potem coraz bardziej pnie się w górę. Na tym odcinku nie spotykam żadnych biegaczy, dopiero na szczycie ruch jest duży. Wygląda, że dotarłem do jakiegoś węzła szlaków turystycznych, bo ruch jak na Krupówkach. Nie chcę wracać tą samą drogą, bo w dół droga wygląda jeszcze gorzej niż pod górę. Biegnę więc pięknie utrzymaną trasą. Znowu widoki zapierają dech w piersiach. Po około 30 minutach dobiegam do Chaty Paprysek. To naprawdę mekka wszelkiej maści aktywnych ludzi, najwięcej tych na biegówkach i zjazdówkach. Jest tu wyciąg narciarski, w schronisku można smacznie zjeść, a widoki przecudne.
Chwilę rozkoszuję się tym widokiem, ruszam w kierunku Medvedi Boudy. Trasa biegnie w dół, początkowo łagodnie, ale potem ostro się obniża. Niestety nie da się iść bez nart, bo śnieg się zapada, zjeżdżam więc i trenuję techniki padania. Najlepiej nie upadać, ale ze wszystkich przeze mnie wypróbowanych najgorsza jest ta na twarz, do tej pory czuję piekący ból na policzkach.
Trasa jest przepiękna, na trasie cudowne widoki, po drodze można się posilić w Chacie Paprsek.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj