Wcześniejszy wypad na Koskową Górę zachęcił mnie do kolejnych spacerów po Beskidzie Makowskim. Postanowiłem przejść część wschodnią Pasma Koskowej Góry od Pcimia przez Kotuń 857m n.p.m. (na mapach Kotoń lub Solnisko) po przysiółek Jaworzyny. Kotuń to pierwotna nazwa szczytu, którą do dziś posługują się rdzenni mieszkańcy. Z Krakowa, samochodem szybko dotarłem do Pcimia, poszukując miejsca parkingowego w pobliżu żółtego szlaku. Najlepszą opcją okazał się parking obok kościoła, jak również obszerny parking między kościołem a cmentarzem. Drogą asfaltową udałem się w górę za żółtymi znakami. Po przejściu nieco ponad 1 km od kościoła szlak skręca w prawo między gospodarstwa, za którymi tonie w gęstych zaroślach wśród łąk. W tym dniu temperatura sięgała ponad 30st. C więc przejście tego odcinka w krótkich spodenkach nie było komfortowe. Szlak na szczęście trafia na drogę gruntową, co zdecydowanie ułatwiło dalszy spacer. Poranne godziny a słońce dawało już mocno o sobie znać. Pomysł na zabranie ze sobą środka przeciw komarom, kleszczom i innym owadom był trafiony, jak również olejek z filtrem :) Z tego odcinka możemy podziwiać Pasmo Łysiny i Lubomira, Kiczorę, Lubogoszcz, Luboń Wielki, Ostrysz. Szlak w pewnym momencie tonie w lesie i kończą się widoczki. Dalszy odcinek to spacer leśnymi odcinkami, gdzieniegdzie przerywany łąką lub polem okolicznych przysiółków. Sam w sobie nie jest ciekawy, ale przyjemny bez stromych podejść i zejść przetartymi drogami gruntowymi i leśnymi ścieżkami. Na 5 km tej trasy idziemy skrajem lasu, mając po lewej pola uprawne przysiółka Zagroda. To dobre miejsce widokowe na Beskid Wyspowy i Tatry. Dalej mijamy szczyt Gronik lub Pękalówka 839 m n.p.m. jego południowym zboczem. Nie znalazłem żadnej tabliczki z informacją o jego istnieniu i nie próbowałem szukać, być może jest gdzieś poza szlakiem. Idąc dalej, trafimy na odejście czarnego szlaku w lewo, kierunek Zawadka co wskazuje, że zbliżamy się do Kotunia. Ku mojemu rozczarowaniu szlak biegnie po jego północnym zboczu i nie zahacza o szczyt. Próbowałem dotrzeć do najwyższego punktu trafiając na starą zarośniętą ścieżkę, ale zarośla zniechęciły mnie do dalszych poszukiwań. Sytuacja ze znalezieniem tabliczki informacyjnej o szczycie się powtarza. Być może przegapiłem gdzieś w głębi lasu. Wróciłem na szlak i pomaszerowałem dalej w kierunku kolejnego szczytu Groń 766 m n.p.m. zwanego inaczej Kotoniem Zachodnim. Szczyt znajduje się w pobliżu skrzyżowania szlaków. Prócz żółtego szlaku którym szedłem przecina go zielony z Sularzowej w kierunku Skomielnej Czarnej oraz czarny z Zębalowej przez Zawadkę pod Kotuń gdzie po drodze minęliśmy jego koniec lub początek jak kto woli. Przy skrzyżowaniu znajdziemy ławki i stoły, przy których można odpocząć. Po krótkim posiłku postanowiłem podejść trochę dalej do przysiółka Jaworzyny a dokładnie do skrzyżowania pod Gorylką. Jaworzyny to przysiółek wsi Zawadka z kilkunastoma zabudowaniami i charakterystyczną agroturystyką Jolinkowo. W tym miejscu postanowiłem zawrócić. Palące słońce nie dawało za wygraną. Powrót tą samą drogą z małą poprawką. Przed Pcimiem postanowiłem trzymać się drogi gruntowej a nie zarośniętym odcinkiem żółtego szlaku co wyszło na dobre. Sama trasa przyjemna i technicznie łatwa. Biorąc pod uwagę, że była to niedziela na szlaku spotkałem dwóch rowerzystów i pięcioro turystów. Nie spiesząc się z dłuższymi postojami w ponad 30st. upale zajęło mi ponad 6 godzin.
Skomentuj