Przyszedł czas na spełnienie kolejnego marzenia z listy. Wejście na Rysy od kilku sezonów telepało się po głowie i wreszcie nadszedł czas na spełnienie tego marzenia. Startujemy ze Szczyrbskiego Jeziora i czerwonym szlakiem podchodzimy do Popradzkiego Pleso. Od tej chwili rozpocznie się podejście do naszego celu. Pogoda sprzyja, więc atakujemy. Wygodnym kamiennym chodnikiem niebieskim szlakiem podchodzimy spokojnie pnąc się w górę do skrzyżowania szlaków. Na skrzyżowaniu wybieramy niebieski kolor i pniemy się coraz wyżej i wyżej zakosami do Żabich Stawów Mięguszowieckich. Kilka chwil przed Chatą pod Rysami napotykamy ubezpieczenia w postaci drabinek i łańcuchów, wejście po nich nie sprawia większych trudności. Trzeba trochę uważać, bo jednak to skalna ścianka, zawsze trzeba mieć do gór respekt. Ubezpieczenia są na krótkim odcinku i zaraz znów zakosami wspinamy się do Schroniska Chata pod Rysami na wysokości 2250 m n.p.m. Przy schronisku kultowy kibelek, w którym z lekką adrenaliną można załatwić potrzebę. Szyba z pleksy daje widoki, a i nie codziennie korzystamy z wc nad przepaścią :) Spod Chaty to jeszcze godzina mozolnego podejścia na szczyt, początkowo zakosami po kamieniach, a w końcówce to już wspinaczka po skałach, najlepiej na 4 łapach :) Nam widoczność nie dopisała było mleko i widzieliśmy ledwo Słowacki wierzchołek Rysów. Ludzi jak w supermarkecie :) Trzeba naprawdę uważać. Zejście to typowy zjazd na tyłku w górnej części szczytu. Później spokojnie krok po kroku aż do schroniska. Chwila odpoczynku i schodzimy w dół, oczywiście pogoda się poprawia przy ubezpieczeniach jest już widoczność :) Najgorszy kawałek zejście oczywiście po ubezpieczeniach, ale poradziliśmy schodzimy i później już mozolnie aż do Popradzkiego Stawu. Po drodze na szczyt podziwialiśmy znów nosiczy, jeden niósł do chaty 93 kg, jest szacun. Zmęczeni ale zadowoleni dochodzimy do schroniska nad Popradzkim Stawem, chwila odpoczynku i wybieramy szlak niebieski, na nasze nieszczęście asfaltowy. Droga bez powrotu ciągnie się i ciągnie, dając się we znaki. Zeszliśmy!! Nogi zmasakrowane, ale najważniejsza jest satysfakcja i spełnione marzenie. Góry są niezwykłe, ale też są niebezpieczne. Zawsze mamy do nich szacunek i respekt. Rysy dały nam szanse na wejście i szczęśliwe zejście i to się liczy!!! Szlak od Słowackiej strony jest łatwiejszy niż od naszej Polskiej, ale to nie znaczy, że należy go lekceważyć, a i takich na szlaku spotkaliśmy. Serce pozostaje w Tatarach. :)
Skomentuj