Zanim wyruszymy na szlak obowiązkowo odwiedzamy ruchomą szopkę (za niewygórowane 6 zł) i monumentalną Bazylikę. To największe atrakcje Wambierzyc. Miejscowość ta nawiązuje zabudową, nazewnictwem i obiektami sakralnymi do Jerozolimy. Stało się tak zgodnie z wolą Daniela von Osterberga, właściciela Wambierzyc na przełomie XVII i XVIII w.. Z centrum ruszamy asfaltową drogą w kierunku widocznego stoliwa Gór Stołowych. Na końcu asfaltu, wraz z wejściem w las czeka nas najbardziej stromy odcinek marszruty. Jego ukoronowaniem jest podejście na okazałą basztę skalną zwaną "Pielgrzymem". Znajduje się na niej taras widokowy oferujący piękną panoramę na Wambierzyce i okolice. Wyróżnia się dominująca nad miejscowością Bazylika. Dalsza trasa prowadzi najpierw niebieskimi, a potem żółtymi znakami pośród ukrytych w lesie formacji "Skalnych Grzybów". Spodziewaliśmy się po nich większych doznań wizualnych ale jak się było na Szczelińcu, pośród Błędnych Skał, a przede wszystkim w czeskich Skalnych Miastach to trudno o kolejne zachwyty. Po powrocie na szlak niebieski za sporym parkingiem nad Czerwoną Wodą wędrujemy samotnie. Widać, że trakt jest mniej uczęszczany. Droga momentami jest błotnista (rozjeżdżona), to znowuż zarośnięta ale z drugiej strony mamy szlak praktycznie na wyłączność ;-) Wędrujemy cały czas lasem, a urozmaicenie stanowi panorama przebijająca się zza zielonego baldachimu drzew po lewej stronie. Do tego dochodzą pojedyncze ostańce skalne. Po przekroczeniu krajowej szosy najpierw leśnymi duktami, następnie asfaltem i ponownie leśnym skrótem dochodzimy do ulicy Piastowskiej w obrębie zabudowań Polanicy. W drodze na kwaterę przechodzimy przez pięknie odrestaurowane przestrzenie Parku Szachowego i Zdrojowego. Wyprawa nie była nazbyt wymagająca przypominając parogodzinny spacer. Dla mnie jej dodatkową atrakcją było nieplanowane spotkanie ze żmiją zygzakowatą wygrzewającą się w słońcu na skrzyżowaniu naszego szlaku z trasą rowerową. Nie weszliśmy sobie na szczęście w drogę, chociaż prawie na nią nadepnąłem.
Skomentuj