Niby z pozoru tak sobie niedziela... jak każda inna rozpoczynająca nowy sezon rowerowy, a dzięki wizycie w pewnej piwniczce w sennej Karwi zmieniła się w ucztę dla oka, duszy i podniebienia ... A ja kto się stało?
Od początku... Wyruszyliśmy z Wejherowa w kierunku Jeziora Żarnowieckiego. Droga przemykała dość szybko podczas jazdy dość dobrej jakości niebieskim szlakiem rowerowym. Leśne szutry skryte pośród podwejherowskich lasów doprowadziły nas nad samo Jezioro Żarnowieckie. Ciepło nie było ... Zimne i dość wietrzne powietrze skutecznie zachęcało do bardziej intensywnego kręcenie i połykania kolejnych kilometrów. Dalsza droga to kilka kilometrów płyt. Może niezbyt komfortowych, ale górale dają radę. Kilka kilometrów asfaltu i znów skryte w lesie leśne dukty. Szybka wizyta na jeszcze pustej plaży w Dębkach i obieramy kierunek na Karwię. A tam nieplanowana wizyta w restauracji Piwniczka u Jerzego Waśkowskiego. To co tam można przeżyć, zobaczyć i posmakować ... tego nie opiszą żadne słowa. Przedsmak tego co tam może Was czekać jest na zdjęciach... Od tej pory wizyta w żadnej restauracji już nie będzie taka sama!!! Droga powrotna w kierunku Wejherowa to w początkowym odcinku sporo asfaltu a później dość lepki i błotnisty leśny dukt. Lekko nie było! Tak czy inaczej warto było się zmęczyć żeby odwiedzić piwniczkę Pana Jerzego!
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj